2014/12/29

Ulubieńcy grudnia 2014



~~  Bez zbędnych wstępów przedstawiam Wam "ulubieńców" tego miesiąca.  ~~

  • MIEJSCEmiano „miejsca miesiąca” otrzymuje dawna grota solna przekształcona w restaurację. Z zewnątrz – niepozorna, zwykła knajpa z kebabem i hamburdżerami. W środku... magia. Słowami nie da się wyrazić jak świetne jest wnętrze. Panuje tam niepowtarzalny klimat, co możecie zobaczyć na zdjęciach, ale to i tak nic w porównaniu z widzeniem tego na żywo. Niestety miejsce te nabiera magii dopiero wieczorem, gdy jest ciemno, ale może właśnie to czyni je wyjątkowym.

Smak potraw: 5+
~                           Ceny: 5                           ~
Klimat: 6



  • PIOSENKAJako że jestem ogromną fanką Arctic Monkeys, nie byłabym sobą, gdybym nie wybrała jednej z ich piosenek. Kocham każdy ich utwór, koncerty, kocham głos Alexa, solówki na gitarze, kocham teksty, które pisze, kocham ich stare debiuty, kocham ich nowe debiuty, kocham występy Alexa z Milesem Kane'em [i will go down with this ship...], [no psycho fan]. Ale wracając do tematu! Jako piosenkę miesiąca wybieram coś z ich pierwszego debiutanckiego albumu i coś z ostatniego. Enjoy!      

 


  • JEDZENIE/PICIEPrzedstawiam państwu najlepszą kawę na świecie. 

Jest to świąteczna, pierniczkowa, rozpływająca się w ustach Gingerbreadlatte ze Starbucksa.  Dla takiej kawy warto tłuc się półtora godziny autobusem. Gorąco polecam.


  • KOSMETYK... - ...iem miesiąca zostaje odżywka z i utwardzacz, które wspierają mnie w nieobgryzaniu paznokci. (O moim brzydkim nałogu opowiem w innym poście + dodam małe before/after). Nie wiem, który z tych dwóch produktów powinnam pochwalić, bo używam ich jednocześnie. Powiem tylko, że moje paznokcie były w naprawdę STRASZNYM stanie. Używam tych dwóch lakierów dokładnie od 40 dni, maluję dwa razy dziennie, następnego dnia zmywam i maluję od nowa. Efekty są powalające. Paznokcie nareszcie SĄ i są twardsze, zdrowo wyglądające, a cena nie jest jakaś wygórowana (14,50zł za odżywkę, 8zł za utwardzacz).   





    • FILM/SERIAL z którym spędzałam wieczory przez ostatni miesiąc zamiast wyjść do ludzi to Once Upon The Time. Każdy odcinek przedstawia kolejne adaptacje baśniowych opowieści, czasami kompletnie odmienne niż znamy z dzieciństwa. Połączenie losów Czerwonego Kapturka i wilkołaka? Romans jednego z krasnoludków z wróżką chrzestną? Rumpelstilckin jako Bestia zakochany w Belli? W Once Upon The Time wszystko jest możliwe.




    Zbliżamy się do końca tego jakże ciekawego postu. Naprawdę, jeśli przeczytaliście go całego to jestem z Was bardzo dumna. Chcę tylko jeszcze podziękować w imieniu swoim i dziewczyn za wszystkie komentarze, za to że odwiedzacie ten blog, za miłe słowa. Bardzo wiele to dla nas znaczy i motywuje do działania.
    Agnieszka

    2014/12/15

    Lepiej dawać czy dostawać?

    Święta zbliżają się wielkimi krokami. Kto by pomyślał, że już za niecałe dwa tygodnie będziemy jeść rodzinnie kolację przy wigilijnym stole? Czas leci niesamowicie szybko, co swoją drogą trochę mnie przeraża. Ale nie odbiegajmy od tematu.

    Już zaczęło się przedświąteczne szaleństwo: godziny spędzone w centrach handlowych, dekoracje i migoczące lampki, nastrojowa muzyka...  Uwielbiam ten klimat! Ale czy tylko o to chodzi w świętach? O wyczekiwanie prezentów, które sobie zażyczyliśmy? O strojenie domów? 

    Okres świąteczny nie polega jedynie na zaprezentowaniu swojej listy wymarzonych prezentów, ale również na zaoferowaniu czegoś innym. Nie mam  tu na myśli tylko rzeczy materialnych, bo oprócz nowych ubrań czy telefonu potrzebujemy przede wszystkim miłości, czułości, wsparcia i życzliwości. 
    Wiadomo, że niezwykle miło jest dostawać prezenty, ale czy obdarowanie kogoś małym prezentem i świadomość, jak wielką przyniesie to  radość, również nie jest przyjemne? Bezinteresowna pomoc sprawia wielką satysfakcję. 


    (źródło: tumblr)


    Pierwsza dość poważna i tematyczna notka za mną! Mam nadzieję, że dobrnęliście do końca nie zasypiając w trakcie. 
    Życzę wszystkim pogodnego poniedziałku i reszty tygodnia! 

    Ania

    2014/12/08

    She's made of outer space




    Kolejna sesja, kolejne przeżycia tylko tym razem to totalna improwizacja. Przyszłam OCZYWIŚCIE SPÓŹNIONA jako pomoc do sesji z Anią, ale nasza blogerka zachorowała. Z Agą nie miałyśmy co ze sobą zrobić, więc padła koncepcja zrobienia zdjęć mi. Parę pomysłów, parę zmian i TA DAM mamy sesję na szybko. Sam rysunek na obojczykach JAKŻE WIDOCZNYCH w zamierzeniach miał być całkiem inny. Jednak byłam zmuszona polegać tu na sobie ARTYSTEK JUŻ NIE MA i kosmos to jedyne co mi wychodziło TUMBLR TAKI POMOCNY. Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko namalować taki wzór na kościach. Poza tym eyeliner wodoodporny sprawy nie ułatwiał. Po wielu próbach, zaczerwienionej skórze i masie zużytych chusteczek wyszło co wyszło i jestem pewna, że jakbym na kimś to malowała, wyszłoby o wiele lepiej. Choć na zdjęciach wygląda to świetnie, takie tumblrowe klimaty. 
    Które zdjęcie wam się najbardziej podoba? + w następnym moim poście ZA KILKA TYGODNI chcę dodać ootd, ktoś chciałby przeczytać?

    Taka moja propozycja na ten gloomy monday: https://www.youtube.com/watch?v=Nj8r3qmOoZ8

    /Karolina
















    + bonusy




    Ps. jakość powala




    ============    DODATEK OD AG  =============

    A teraz... Niespodzianka!
    Myśleliście, że za Karoliną jest jasna ściana? Ha! Źle myśleliście.


    Tak, to jest prześcieradło przyczepione szpilkami do ściany..... 
    Aga majsterkowicz.
    /Ag








    2014/12/07

    Photoshoot #4



     
    W tym poście chciałabym pokazać sesję, która mimo że odbyła się aż ponad pół roku temu jest przeze mnie często ciepło wspominana.
    Przez cały miesiąc szukałyśmy sukienek, idealnych fryzur i miejsca. Jako fryzjerka i makijażystka miałam ręce pełne roboty. Wszystko to zajęło nam mnóstwo czasu, a zajęłoby nam to pewnie jeszcze dłużej gdyby nie nieoceniona pomoc naszej wspólnej koleżanki - Tani.  


    To już chyba taka moja mała tradycja że najlepsze sesje to totalna improwizacja. Początkowo wszystko szło bardzo dobrze. Jako plener wymarzyłam sobie dużo drzew, najlepiej w sadzie, w którym w tamtej porze roku drzewa były już kompletnie łyse. Niestety, gdy dotarłyśmy na miejsce okazało się, że właściciele nie są zbyt dobrze nastawieni na kilka rechoczących lasek włamujących się do ich posiadłości, w dodatku pół z nich ubranych jak na bal przebierańców. Zostałyśmy, a konkretnie ja, obrzucone gruszkami (które były cholernie twarde) co skutecznie nas zniechęciło do dalszych działań na tamtym terenie.


    Efekt był taki, że stanęłyśmy i spanikowałyśmy. Tyle pracy na nic? Nie! Wystarczyło się rozejrzeć a już miałyśmy gotowy plener. Oczywiście zawsze będę odrobinę zawiedziona że zdjęcia nie wypadły tak idealnie jak chciałam, ale to na pewno nie ostatnia sesja we trójkę, więc wszystko przed nami!


    Poniżej parę gifów z przygotowań oraz kilka zdjęć z sesji. Jest również dostępny amatorski filmik (przez duże A). Jeśli jesteście ciekawi jak to wyglądało później piszcie.




        




         



     



      




























    + selfie, które już dobrze znacie ;)








    2014/12/01

    up! and down!

       Cześć! W pierwszym poście przedstawię wam mój aktywny styl życia. No dobra, wcale nie jest taki aktywny... Zacznę od tego, że czasem mam takie dni, kiedy patrzę w lustro i oglądam swoją sylwetkę. Oceniam każdą część ciała i dopisuję kolejny kompleks do swojej listy. Wtedy w głowie układam sobie nowy harmonogram ćwiczeń, powstaje kolejna dieta, którą i tak odpuszczam sobie po tygodniu. I wiecie co? Znowu mam ten czas. Tylko tym razem większe chęci! Największa motywacja? słowa: "nie dasz rady".
       Poszperałam trochę w internecie i natknęłam się na 14 dniowe wyzwanie. Zaczęło się dokładnie w poniedziałek 10 listopada. Ma ono na celu spalenie tkanki tłuszczowej, ujędrnienie pośladków oraz wyrzeźbienie brzucha. Zaczęłam chodzić na siłownię, a wieczorem robię kilkadziesiąt squatów.
       Jeśli chodzi o moją teraźniejszą dietę, wcale nie jest taka...hm, męcząca? Posiłki staram się jeść w miarę regularnie i do godziny 20. Jestem zależna od tego co ugotuje mama, więc nie mam wyboru, ale nie jest to jedzenie jakoś bardzo tłuste. Napoje gazowane zamieniłam na wodę, ewentualnie wodę owocową (tak, wiem, że jest niezdrowa, ale brakuje mi słodkiego, kiedyś na pewno z niej zrezygnuję). Co do słodyczy, staram się o nich nie myśleć. Jest to moja największa słabość, więc czasem zdarzy mi się zjeść batonika czy rządek czekolady, ale na pewno jest tego mniej niż wcześniej.
       No, to chyba tyle. Ten post miał na celu poznanie mnie od tej fizycznej strony. Myślę nad tym, aby kiedyś dodać moją małą przemianę przed i po. Pamiętajcie, abyście to WY czuli się dobrze w swoim ciele! :)
    (ps: zdjęcie nie jest moje)