Żeby opowiedzieć wam jak się zaczęła moja przygoda z fotografią, musiałabym pisać co najmniej dwa dni a i tak nikomu nie chciałoby się tego czytać. Streszczę się tylko do tego, że gdybym nie poznała moich przyjaciół - a dzieliła mnie od tego jedna mała decyzja, jaką było wybranie klasy artystycznej - skończyłabym pewnie jako gimbus bez zainteresowań...
Thx guys.
Same sesje są dla mnie czymś mega pozytywnym. Jeśli jesteśmy na "planie" wszystkie razem, zawsze przeżywamy cudowne chwile, które potem bardzo miło wspominamy.
Nieraz wracałyśmy do domu przemoknięte, pogryzione przez komary i w błocie po kolana, ale zawsze uśmiechnięte [do następnego dnia, bo przeważnie potem kończyłyśmy w łóżku z pudłem chusteczek i wodospadem z nosa i oczu].
↓ ↓ ↓
Jednak...
.. mimo ciężkiej pracy, którą wkładam w każde zdjęcie i ogromnej satysfakcji, dumy i ogólnie szczęścia, gdy ktoś podchodzi do mnie i mówi albo pisze, że robię świetne zdjęcia to czasem zdarzają się dni, w których tracę cały zapał, leżę, i myślę "po co ja to w ogóle robię... Jest tyle innych, zdolniejszych ode mnie osób..."
I wtedy z pomocą przychodzą mi właśnie moje śmierdzące przyjaciółki. Zawsze mogę liczyć na ich wsparcie.
Wielokrotnie pewnie będę jeszcze wspominać o sesjach, przygotowaniach, obrabianiu samych zdjęć, kto wie, może nawet o tym coś Wam zdradzę...
Tymczasem zostawiam Was z chamską reklamą mojej strony i kilkoma zdjęciami z ostatnich paru sesji. Piszcie, które najbardziej Wam się podoba!
*chamska reklama*
~~